Ostatnio trochę mnie nosi -
myślę nad grzywką, ale kiedyś powiedziałam mężowi, że jak wpadnę na ten głupi
pomysł (grzywka) to ma mi go wybić z głowy, więc odpada. Zastanawiałam się też
nad ostrym cięciem, ale szkoda mi tego zapuszczania. Koloru włosów nie chcę drastycznie
zmieniać bo lubię się w blondzie, więc nie pozostaje mi nic innego jak
przeczekać moje głupie pomysły. Mam tylko nadzieję, że szybko przejdą!
Kosmetyki Phyto, czy to działa?
Z kosmetykami marki Phyto miałam już przyjemność, wówczas testowałam: Phyto
Phytomillesime - szampon upiększający kolor, Phytovolume Mask - maskę nadającą
włosom objętość oraz Phytovolume Spray. Wszystkie trzy produkty sprawdziły się
u mnie świetnie o czym możesz przeczytać poniżej:
Nie wiem czy też tak masz, ale gdy u mnie dana marka dobrze się
sprawdza to chcę więcej! Tak było w przypadku kosmetyków Phyto tyle, że tym
razem zabrałam się za testy kuracji
przeciw wypadaniu włosów i wzmacniającą włosy. Skład tej kuracji jest
następujący: kapsułki na włosy i paznokcie Phytophanere, szampon nadający
włosom objętość Phytovolume oraz globalna kuracja przeciw wypadaniu włosów Phytonovatrix.
Z racji, że to ampułki zużyłam jako pierwsze zacznę od nich.
Kuracji przeciw wypadaniu
włosów i wzmacniająca włosy PHYTO
Celem kuracji, jak się nie trudno domyśleć, jest działanie przeciw
wypadaniu włosów, stymulacja cebulek do wzrostu oraz wzmocnienie włosów cienkich.
Kuracja jakby stworzona dla mnie. Moje włosy lubią wypadać, chcę pobudzić je do
wzrostu oraz sprawić by były grubsze. Czy się udało?
Globalna kuracja przeciw
wypadaniu włosów Phytonovatrix
W swoim życiu przetestowałam już wiele ampułek, które miały zwalczyć
wypadanie włosów i sprawić, że włosy zaczną odrastać. Jedne sprawdziły się
lepiej, drugie gorzej, ale tak to już
jest z takimi produktami. Od globalnej kuracji Phytonovatrix oczekiwałam dużo.
Powód jest bardzo prosty - w kuracji znajduje się tylko 12 ampułek o pojemności
3,5 ml, a cena takiego zestawu to aż 380 zł. Na pewno się ze mną zgodzisz nie
jest to mało!
Wygląd i zawartość ampułek
Phytonovatrix
Buteleczki wraz z dziubkiem umożliwiającym wygodniejszą aplikację
zapakowano w tekturowe pudełko w kolorze granatowym, na którym znajdują się
wszystkie najpotrzebniejsze informacje. Ampułki wykonano z brązowego szkła i
zamknięto szczelnie zakrętką. Wszystko wygląda tutaj bardzo ekskluzywnie i elegancko,
a dzieje się to za sprawą srebrnych wstawek, które mocno rzucają się w oczy. Kuracja,
jak już wspomniałam, składa się z 12 buteleczek/ampułek, w których znajduje się
przeźroczysty płyn o rzadkiej konsystencji i przyjemnych zapachu. Ze względu na
konsystencji trzeba uważać podczas aplikacji, gdyż nakładając za dużą ilość od
razu, płyn może po prostu ścieknąć. Kurację należy stosować 3 razy w tygodniu, aplikując
całą zawartość ampułki na skórę głowy i masując opuszkami palców. Płynu nie
należy spłukiwać, po jego zaaplikowaniu można przejść do stylizacji włosów.
Kuracja nie obciąża włosów, nie skleja ich i nie daje efektu przetłuszczenia,
dzięki czemu nie martwiłam się, że jeszcze w tym samym dniu będę musiała je
wymyć. Kurację należy stosować przez 3 miesiące przy czym jedno opakowanie
wystarcza na miesiąc.
Działanie ampułek Phytonovatrix
Składniki aktywne zawarte w ampułkach to: wyciąg z nasion selera,
tulipana i tarczycy bajkalskiej oraz roślinne komórki macierzyste Globularia.
Globalna kuracja Phytonovatrix opiera się w 99% na naturalnych składnikach
roślinnych, a jej zadaniem jest:
- przeciwdziałanie wypadaniu włosów,
- pobudzenie włosów do wzrostu,
- wzmocnienie i nadanie zdrowego wyglądu włosom,
- zwiększenie objętości.
Ampułki Phytonovatrix – moja
opinia
Jak już zdążyłam wspomnieć ampułki nie obciążają moich włosów, za co
bardzo duży plus. Mogłam je stosować tuż przed wyjściem do pracy nie martwiąc
się, że włosy będą oklapnięte lub będą wyglądać na przetłuszczone, a nie
wszystkie tego typu preparaty mogą się tym pochwalić. Co z wypadaniem moich
włosów? Od jakiegoś czasu nie mam problemu z nadmiernym wypadaniem, ale wiadomo
podczas czesania, zawsze coś znajdowałam na szczotce. Po miesięcznej kuracji globalną
kuracją Phytonovatrix znajduję ich jeszcze mniej, także wygląda na to, że moja
sumienność w aplikacji bardzo się opłacała. Poprawiła się również kondycja
włosów: mniej się łamią, wyglądają zdrowiej, nie plączą się, a moja fryzura
zyskała objętości. Dlatego stwierdzam, że mimo iż kuracja nie należy do
najtańszych to jest warta zainteresowania. Myślę, że świetnie sprawdziłaby się
u osób, które mają problem z nadmiernym wypadaniem włosów.
Przyznam, że kuracja na tyle mi się podoba, że jestem teraz bardzo
ciekawa jaki efekt uzyskałabym po 3 miesiącach. Chyba będę musiała się skusić!
Szampon nadający włosom
objętość Phytovolume
Szampon umieszczono w 250 ml butelce wykonanej z solidnego plastiku.
Do górnej części dołączono dozownik na zatrzask w kolorze czarnym, a butelkę
ozdobiono etykietą. W środku mieści się płyn w odcieniu jasnego brązu, o gęstej
konsystencji, która pod wpływem kontaktu z wodą i masażem tworzy pianę. Zapach
szamponu jest łagodny i przyjemny.
Szampon Phytovolume przeznaczony jest do włosów: cienkich,
delikatnych, farbowanych, kręconych, normalnych, prostych, przetłuszczających
się, suchych, zniszczonych, czyli tak naprawdę każdy może go stosować. Jego
zadaniem jest dodanie energii, objętości i odżywienie włosów, poprawiając ich
strukturę, wygładzają i nawilżając, a przy tym nie obciążając. Włosy po umyciu
mają wyglądać zdrowo i pięknie się błyszczeć. Składniki zawarte w szamponie to
ekstrakt z bambusa, wywar z pięciornika oraz wywar z krwawnika.
Swoje włosy (niestety) muszę myć co drugi dzień. Po drugim dniu są
mocno przetłuszczone i po prostu źle wyglądają. Przyzwyczaiłam się już do tego,
jednak chyba nigdy nie przyzwyczaję się do faktu, że po wymyciu nieodpowiednim szamponem i
nałożeniu odżywki są oklapnięte – nie cierpię tego uczucia! Na szczęście
zadaniem szamponu Phytovolume jest nadanie objętości i tak też się dzieje, choć
mam małe ale… Pierwsze moje mycie tym szamponem nie poszło najlepiej.
Oczywiście użycie szamponu jest banalnie proste (lata praktyki:)). Niewielką jego ilość
nakłada się na wilgotne włosy tworząc pianę, a następnie się spłukuje. Dla
lepszego efektu warto potrzymać go przez 2-3 minuty na głowie. Oczywiście po
aplikacji szamponu zawsze nakładam odżywkę, po paru minutach spłukuję i zawijam
włosy w ręcznik i tutaj zaczęły się schody. Przy pierwszym użyciu szamponu
Phytovolume moje włosy wyglądały jak jedno wielkie siano, jakby były totalnie
wysuszone, a do tego okropnie się plątały. Na szczęście przy kolejnych
aplikacjach było już coraz lepiej. Włosy zaczęły nabierać blasku, mniej się
plątały i były fajnie uniesione od nasady. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że na
samym początku nie skreśliłam tego produktu, bo ostatnio mocno się z nim
polubiłam. Co ważne szampon nie podrażnia mojej skóry głowy, dobrze oczyszcza z
wszelkich zanieczyszczeń jak i sylikonów, jest przyjemny w stosowaniu i
świetnie spełnia swoje działanie. Ostatecznie to produkt, po którego sięgam z
przyjemnością.
Szampon zakupisz na stronie Topestetic w cenie 54,90 zł.
Kapsułki na włosy i paznokcie
Phytophanere
Na koniec zostawiłam recenzję kapsułek, jeszcze nie skończyłam ich
stosować (zostało kilka dni do końca kuracji), dlatego nie będę w stanie opisać
ich faktycznych rezultatów, ale podzielę się wszystkich co o nich wiem na ten
moment.
Kapsułki umieszczono w przeźroczystej, szklanej butelce podobnej do
tych, w których zazwyczaj mieszczą się syropy. Na butelkę naklejono etykietę,
zakręcono ją srebrną zakrętką i zapakowano w kartonik. Wszystko przyozdobiono
logiem i napisami charakterystycznymi dla marki Phyto. Oczywiście na kartoniku
znalazły się również wszelkie potrzebne informacje na temat produktu. Środek
butelki wypełniony został brązowymi, powlekanymi, niewielkimi kapsułkami, które
można bez większych problemów przełknąć. Jedyne co może odrzucać to smak, ale
da się wytrzymać, nie ma tragedii. Tabletki należy spożywać 2 razy dziennie
(rano i wieczorem), po posiłku popijając wodą. Warto pamiętać by nie
przekraczać dziennej dawki. Opakowanie zawiera w sobie 120 kapsułek, a więc wystarczą one na dwa miesiące, także
cena 129 zł nie odstrasza aż tak bardzo.
Kapsułki zawierają:
olej z ryb 22 mg, macerat oleju z marchwii 168 mg, ekstrakt z aceroli
60 mg, olej z ogórecznika 37 mg, olej z otrąb ryżowych 16 mg, olej z kiełków
pszenicy 7,9 mg, gamma-oryzanol 5 mg, drożdze 5 mg, biotyna 150 μg, witamina B2
1,6 mg, witamina B6 2 mg, witamina B5 6 mg, witamina E 10 mg, witamina C 25 mg,
cynk 10 mg.
Kapsułki Phytophanere może stasować zarówno dorosła kobieta, jak i
dorosły mężczyzna, ich celem jest uzupełnienie diety o składniki w nich zawarte,
tym samym mają wzmocnić kondycję włosów i paznokci. Tak jak wspomniałam na tą
chwilę nie jestem w stanie stwierdzić czy suplement faktycznie działa, muszę skończyć
całe opakowanie i dopiero po jakimś czasie będę mogła coś zauważyć. Wiem, jedno
cała kuracja wywarła na mnie pozytywne wrażenie i miło mnie zaskoczyła.
Podsumowanie całej kuracji
Nie ma co ukrywać zarówno kosmetyki, jak i suplementy Phyto do
najtańszych nie należą jednak faktem jest, że działają. Dlatego jeśli szukasz
skutecznych produktów, które zwalczają wypadanie i pobudzają włosy do wzrostu
śmiało wypróbuj kurację Phyto. Jeśli o mnie chodzi, to myślę, że takie faktyczne
rezultaty będę widziała dopiero za jakiś czas – liczę na mnóstwo baby hair.
Oczywiście dam znać, za około 3-4 tygodnie.
Koniecznie napisz czy miałaś/eś przyjemności sprawdzić działanie
produktów Phyto.
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz