Widziałam flamingi, błękitne miasteczko i jechałam autobusem miejskim przez kawałek Tunezji
…a jednak Tunezja nie taka straszna jak ją malują, można nawet się w
niej zakochać. Grunt to widzieć w niej coś czego inni nie chcą zobaczyć. Mój pierwszy post dotyczący wakacji w Tunezji pokazał Wam dobre i gorsze strony
tego kraju. Dziś skupię się tylko i wyłączenie na plusach. W końcu moim celem
jest przekonanie Was do wizyty w tym kraju.
- Jedni mówią, że przereklamowana inni, że zaśmiecona, a ja że piękna!
Widziałam flamingi, błękitne miasteczko i jechałam autobusem miejskim przez kawałek Tunezji
Tydzień w Tunezji upłynął nam bardzo miło. Nie dość, że kąpaliśmy się
w cieplutkim morzu, wygrzewaliśmy się w słońcu to dodatkowo zwiedziliśmy
naprawdę fajne miejsca! Zacznę jednak od flamingów…
…aaa widziałam flamingi!!!
Delfiny, lazurowe morze, jazda na wielbłądzie… w tym roku zdecydowanie przesadziłam - tyle rzeczy na raz. Ponadto w Tunezji miałam
możliwość zobaczyć cudowne flamingi! Co prawda nie udało mi się ich uchwycić na
aparacie, ale musicie uwierzyć na słowo. Flamingi codziennie wieczorem przelatywały
nad hotelem, w którym mieszkaliśmy. Z początku do końca nie wiedzieliśmy co to
jest, jednak gdy nieco się zbliżył byliśmy pewni, że były to flamingi –
przepiękne różowe flamingi. Udało też się nam je zobaczyć w ciągu dnia podczas
pobytu nad morzem, cudny widok. Żałuję jedynie, że widzieliśmy je tylko w
locie, mam jednak nadzieję, że kiedyś spełni się moje małe marzenie i zobaczę
flamingi nad wodą.
Jechałam autobusem miejskim przez kawałek Tunezji wśród muzułmanów i innych ludzi…
..straszne, ale stało się! Oboje z mężem zdecydowaliśmy się na
wycieczkę do centrum miasta Monastyr autobusem! Mogliśmy wynająć samochód,
jechać wraz z zorganizowaną wycieczką, ale po co? Za bilet w obie strony
zapłaciliśmy w sumie około 3 zł za 2 osoby. W miejskim autobusie, oprócz Tunezyjczyków,
można było spotkać wielu turystów i nikt nie bał się podróży. Każdy pozytywnie
nastawiony jechał do celu. Oczywiście nie do końca wszystko przemyśleliśmy bo
temperatura dała nam o sobie znać, niepotrzebnie wybraliśmy się na wycieczkę
tuż po obiedzie, mogliśmy przełożyć ją na nieco późniejsze godziny...
Kilka dodatkowym informacji dotyczących dojazdu autokarem z hotelu Neptunia Beach do centrum Monastyr
Dużym plusem, przez który zdecydowaliśmy się na podróż autokarem był
fakt, że przystanek znajdował się tuż obok naszego hotelu. Jedynym mankamentem,
który w tego typu krajach jest standardem to brak rozkładu jazdy. Wiedzieliśmy
jedynie, że autobusy jeżdżą mniej więcej co godzinę. Oczywiście, jak zwykle w takich
sytuacjach, odezwało się nasze szczęście i autobus przyjechał na przystanek
dopiero po półtorej godziny. Do samego centrum Monastyru jechaliśmy około 30
minut. Jak już wspomniałam koszt biletu to grosze, z tego co pamiętam w jedną
stronę za jedną osobę wychodziło ok. 0,80 gr. Po wyjściu z autobusu mieliśmy
trochu mętlik w głowie, gdyż po prostu nie mieliśmy pojęcia, w którą stronę
iść, tak więc ruszyliśmy za tłumem i tym sposobem dotarliśmy do centrum.
- Monastyr to przepiękne miasto portowe położne u wschodniego wybrzeża Tunezji.
Co udało nam się zobaczyć w Monastyrze?
RIBAT HARTHEMA
Islamski klasztor, którego celem była obrona miasta. W ramach tego
kompleksu znajdziemy między innymi wieże strażnicze, cele mnichów, magazyny,
dziedzińce czy sale modlitewne. Ribat w Monastyrze jest jednym z najbardziej
znanych, a na jego murach kręcono między innymi "W pustyni i w
puszczy", „Jezus z Nazaretu” czy „Matrix 2”.
WIELKI MECZET
Wielki Meczet z IX wieku, który charakteryzuje się surową
architekturą, zdobioną rzymskimi kolumnami.
MAUZOLEUM BURGUIBY
Mauzoleum Burgiby, dokładnie Habiba Burgiby, pierwszego prezydenta
niepoległej Tunezji. Sama budowla jest ogromna i efektowna, a znajduje się na
terenie muzułmańskiego cmentarza, do którego prowadzi duża, brukowana droga
otoczona palmami.
PORT I PLAŻE W MONASTYR
Jeden z moich ulubionych widoków, czyli statki przycumowane przy
brzegu, błękitne morze, palmy i piaszczyste plaże.
STARE MIASTO – MEDINA W MONASTYR
Spacer po medinie to jeden z obowiązkowych punktów zwiedzania będąc w
Tunezji. Wąskie alejki, targowiska, stoiska z pamiątkami - widok, który dla nas
jest raczej mało znany. Tym bardziej trzeba wybrać się na taką przechadzkę.
Warto jednak pamiętać by unikać dziwnych, wąskich alejek i nie dać się
naciągnąć podczas kupowania pamiątek.
W Monastyrze spędziliśmy kilka
fajnych godzin, choć upał dał nam się mocno we znaki, był to świetny czas!
Powrót do hotelu był szybki i bezbolesny – tym razem po dotarciu na zajezdnię
od razu wsiedliśmy do autobusu.
Wycieczka z biurem podróży: Tunis – Kartagina – Sidi Bou Said
Jeszcze nie tak dawno nie zgodziłabym się na zorganizowaną, całodniową
wycieczkę. Ale jeszcze nie tak dawno nie spodziewałam się, że w roku 2019
odwiedzę aż dwa razy Afrykę. Kto by pomyślał… Tego typu wycieczki nie są czymś
prostym, ile osób tyle kaprysów, a na wczasy jedziemy po to by wypocząć, a nie
stresować się. Niemniej jednak jadąc do tak odległego kraju warto coś zobaczyć,
a że na wynajem samochodu się nie zdecydowaliśmy, postanowiliśmy wykupić
wycieczkę i nie żałujemy. Na szczęście trafiliśmy na dość zgraną grupę i
przewodnika, który potrafił w danej chwili wszystkich przywołać do porządku.
Cena jaką zapłaciliśmy za całodniową wycieczkę z obiadem to 158 zł za osobę.
Wycieczkę rozpoczęliśmy z samego rana, do celu jechaliśmy około 2 godzin. Co zobaczyliśmy?
Pierwszy przystanek - Termy Antoniusza
Pierwszy punkt zwiedzania Kartaginy, czyli Termy Antoniusza, które
zbudowane zostały na Zatoką Tuniską. Były to jedne z trzech największych
kompleksów, gdzie można było znaleźć szatnie, baseny z zimną i gorącą wodą,
sauny, sale do masażu itp., takie dzisiejsze SPA.
Drugi przystanek - Sidi Bou Said
To była jedna z tych sytuacji, w których żałowałam, że nie jesteśmy
tam sami. Miasteczko jest piękne, dlatego szkoda, że mogliśmy tam spędzić jedynie
godzinę, ale od początku... Sidi Bou Said, czyli malownicze, biało-błękitnie
miasteczko artystów, które wyglądem przypomina greckie wyspy. Białe ściany,
błękitne drzwi i okiennice, wszystko wśród brukowanych uliczek i widoków na
błękitne morze – idealnie. Z wielką przyjemnością bym tam zamieszkała. Jedynym
minusem, który może zniechęcić do pobytu w tej mieścinie jest tłum
przebywających tam turystów. Dla mnie jednak był to jeden z lepszych
przystanków.
Trzeci przystanek – Wzgórze Byrysa
Legendarne miejsce założenia Kartaginy, gdzie możemy podziwiać widoki
na zatokę tuniską, porty punickie czy też panoramę miasta. Miejsce, w którym
chyba najbardziej prażyło słońce, wszyscy szukali schronienia pod drzewami. Na
Wzgórzu Byrysa podziwialiśmy pozostałości rzymskich cystern.
Czwarty, ostatni przystanek – centrum Tunisu
Centrum Tunisu, a dokładnie spacer wąskimi uliczkami mediny z
charakterystyczną architekturą starego miasta i lokalnymi sklepikami. Było to
świetne przeżycie, jednak zdecydowanie wydaje mi się, że mieliśmy tam za dużo
czasu, bo aż 2 godziny. Jeśli ktoś nie chciał kupować pamiątek, włóczył się bez
celu w 40 stopniowym upale. Akurat był to punkt, który nie do końca został
przemyślany. Szczerze wolałabym tą godzinę poświecić na spacer po Sidi Bou
Said.
Cała wycieczka przebyła bardzo
sprawnie, na tyle, że na spokojnie wróciliśmy do hotelu, wzięliśmy prysznic i
poszliśmy na kolację. Mimo, iż niektóre punkty z planu nie przypadły mi do
gustu to jestem szczęśliwa, że miałam okazję zwiedzić choć niewielką część
Tunezji.
Ok, to by było chyba na tyle. Mam nadzieję, że wyczerpałam temat
wizyty w Tunezji i choć w małym stopniu zachęciłam Was do odwiedzenia tego
kraju, bo naprawdę warto! Całkiem inny klimat, inna kultura i ludzie – to
trzeba zobaczyć!
Dobra, już nie przeciągam tylko zabieram się z
mężem za planowanie kolejnych wypraw. Pomysły są, ale jeszcze nie mamy pojęcia
na co ostatecznie się zdecydujemy. Co mogę Wam zdradzić - następna bardzo
krótka wycieczka może już w listopadzie, a coś dłuższego dopiero w przyszłym
roku!
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz