Pomadki Lily Lolo – kolory idealne na święta
Zostały mi jeszcze tylko dwa dni i zaczynam świętować. Cieszę się, bo
może w końcu się wyśpię i nadrobię kilka spraw. Ostatnio sporo się dzieje, przez
co nie wyrabiam na zakrętach. Tak naprawdę nie pamiętam, kiedy miałam taki luźny
weekend bez planowania dnia, żeby ze wszystkim zdążyć. Też tak macie? Czy tylko
ja narzucam sobie, aż takie tempo?
Pomadki Lily Lolo – kolory idealne na święta
„Święta już za pasem”, a ja jeszcze nie pokazałam Wam mojej propozycji stylizacji na tą okazję, ten post pojawi się w sobotę. Dzisiaj natomiast przygotowałam dla Was moje dwie propozycje pomadek, które sprawdzą się jako dodatek do świątecznej stylizacji. W końcu makijaż to ważny element uzupełniający nasz look. Tym razem mój wybór padł na dwa zupełnie przeciwne kolory: ciemne bordo i delikatny nude marki Lily Lolo.
Jeśli śledzicie mojego bloga, to wiecie, że uwielbiam kosmetyki
mieralne – dobrze działają na moją skórę, dlatego chętnie po nie sięgam.
Kosmetyki Lily Lolo mają charakterystyczną dla siebie minimalistyczną
szatę graficzną, w której przeważają kolory czarno-białe. Opakowania są bardzo
solidne i trwałe, dzięki czemu spokojnie zabieram je w podróż – mam gwarancję,
że nic się nie zepsuje i nie wysypie. W takim opakowaniu zamknięte są również
pomadki, o których dzisiaj wspominam.
Pigmentację szminek Lily Lolo oceniam na dobrą – jedna warstwa pokrywa
usta kolorem, jednak, aby uzyskać zamierzony efekt należy nałożyć kolejną warstwę.
Nie mniej jednak dobrze się je rozprowadza i równie dobrze zmywa. Ich
konsystencja jest kremowa, przez co nawilżając i pielęgnują usta. Pomadka
wytrzymuje na ustach do ok. 4 godzin. Po upływie tego czasu warto ponownie ją
zaaplikować.
Pomadki Lily Lolo są idealne na co dzień. Nie oblepiają ust i nie
tworzą na nich dziwnej, grubej warstwy. Są za to delikatne i dobrze się noszą.
Kolory idealne na święta?
Tym razem wybrałam dwa kolorki, które stwierdziłam, że będą pasowały do moich świątecznych stylizacji. Pierwszy z nich to typowy nadziak: Nude Allure, drugi: Berry Crush.
Nude Allure – z kolorami
nude mam ogromny problem, gdyż mało który pasuje do moje urody. Do tej pory
znalazłam jeden odcień, który stał się moim ulubieńcem. Niedawno dołączył do
niego kolor Nude Allure. Jest to ciepły, brzoskwiniowy odcień z dodatkiem beżu,
a na ustach prezentuje się bardzo delikatnie. Według mnie doskonale sprawdza
się do różnych makijaży, zarówno tych wieczorowych jak i dziennych.
Berry Crush – ten kolor
ciekawił mnie najbardziej. Lubię jesienią i zimą poszaleć z mocniejszymi ustami,
w końcu kiedy jak nie teraz. Berry Crush to połączenie brązu i czerwonego, choć
dla mnie na ustach wygląda bardziej jak bordo. Odcień
ten mocno podkreśla usta tworząc przepiękny efekt.
Oba kolorki bardzo przypadły mi do gustu, tak więc śmiało mogę
stwierdzić, że to był „strzał w dziesiątkę”. Z chęcią nałożę jedną z tych szminek
podczas Wigilijnej kolacji.
Kosmetyki i akcesoria do makijażu marki Lily Lolo możecie zakupić na
stronie Costasy.pl.
Zobaczcie też:
- mineralny krem BB;- cienie i baza do oczu Lily lolo.
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz