Korektor w płynie Ingrid i podkład True Match od Loreal
Zarówno marka Ingrid, jak i Loreal, są mi bardzo dobrze znane. Z tą
pierwszą, swoją przygodę rozpoczęłam pod koniec liceum, kiedy to zamówiłam
podkład Ideal Face Ingrid. Jego konsystencję i trwałość pokochałam tak bardzo,
że zamawiałam go notorycznie przez następnych kilka lat. Wtedy kosztował około
25 zł, jak na osobę niezarabiającą, było to dość dużo. Pożegnałam się z nim w
połowie studiów na rzecz nieco tańszego i równie dobrego podkładu z Lovely.
Przez ten czas zapomniałam o marce Ingrid, dopóki na stronie ezebra.pl nie
trafiłam na kryjący korektor w płynie. Oczywiście zamówiłam go, a o tym jak się
sprawdził, przeczytacie poniżej.
Korektor w płynie Ingrid i podkład True Match od Loreal
Jeśli chodzi o markę Loreal to zna ją praktycznie każdy, zarówno z kosmetyków do pielęgnacji jak i kolorówek. Swoją przygoda z Loreal rozpoczęłam właśnie od kosmetyków pielęgnacyjnych – odżywki i szamponu do włosów. Teraz uważam, że marka ma jedne z lepszych podkładów przystępnych cenowo dla każdego.Korektor wpłynie; INGRID, cena: około 11 zł
OPAKOWANIE
Korektor mieści się w niewielkiej, 7 ml buteleczce, do której
dołączony jest wygodny aplikator - pacynka (bardzo podobny do tych, które
znajdują się przy błyszczykach). Na pewno ta forma ułatwia nakładanie produktu
na skórę, choć z drugiej strony dla mnie jest mało higieniczna (wszystkie zanieczyszczenia
z pacynki przenoszone są do buteleczki). Ponadto całość zapakowana jest w
czarno-białym kartoniku, na którym znajdziemy wszystkie informacje o korektorze.
KONSYSTENCJA
W środku opakowania znajdziemy płyn o odpowiedniej (nie za gęstej, ani nie za rzadkiej) konsystencji. Jak
dla mnie, korektor INGRID ma idealną formułę, która dobrze rozprowadza się po
skórze. Po zmieszaniu z podkładem nie warzy się ani nie spływa. Na skórze
wytrzymuje do kilku godzin bez większych problemów.
EFEKT/KRYCIE
Producent twierdzi, że korektor INGRID perfekcyjnie maskuje
niedoskonałości cery i koryguje cienie pod oczami. Według mnie, korektor
sprawdza się dobrze, ale nie ma też szału. Przy moich cieniach potrzebny jest
naprawdę dobry kamuflaż, a korektor INGRID nie do końca daje radę. Faktycznie
kryje, ale tylko drobne niedoskonałości i trochę rozjaśnia okolice pod oczami. Bardzo
dobrze natomiast sprawdza się jako baza pod cienie.
KOLORY
Marka INGRID w swojej ofercie posiada trzy kolorki 09, 10 oraz 11. Z
racji tego, że dwa pierwsze wydały mi się za jasne, postawiłam na kolor 11 i
zrobiłam duży błąd. Po nałożeniu kosmetyku na skórę wtapia się on idealne z
kolorem mojej cery, ale po kilku minutach korektor utlenia się i z pięknego
koloru, tworzy się okropny pomarańcz, który przykryć można jedynie jaśniejszym
podkładem. Myślę, że gdybym wybrała jeden
z jaśniejszych kolorków, byłabym bardziej zadowolona.
Podkład;LOREAL True Match, cena: około 28 zł
OPAKOWANIE
Chyba większość podkładów ma podobne opakowanie – tubka albo szklana
buteleczka. Chociaż ostatnio widziałam, że moja mama kupiła sobie podkład z
Yves Rocher w słoiczku, co było dla mnie niezwykłym zaskoczeniem. Wydobywa się
go po prostu jak zwykły krem, ale dziś nie o tym. Podkład Loreal True Match
mieści się w bardzo eleganckiej, szklanej buteleczce, do której dołączona jest
srebrna pompka. Lubię takie opakowanie, gdyż są podręczne i wygodne. Pompka się
nie zacina i wydobywa z buteleczki odpowiednią ilość podkładu.
KONSYSTENCJA
To co lubię najbardziej, czyli lejąca konsystencja – tym sposobem Loreal
True Match przypomina mi podkład Vichy Teint Ideal, który uwielbiam. Wiem, że
nie wszyscy lubią taką formę, ale dla mnie jest ona po prostu boska! Lejące
podkłady fantastycznie rozprowadzają się po skórze, nie tworząc przy tym efektu
maski. Takim podkładem jest właśnie Loreal True Match. Ponadto, jest niezwykle
satynowy w dotyku, a po aplikacji pozostawia skórę jedwabiście gładką. Dzieje
się tak za sprawą zawartych w składzie olejków eterycznych.
EFEKT/KRYCIE
Loreal True Match doskonale prezentuje się na skórze, nie tworzy plam
i jak już wspomniałam, nie ma tu mowy o efekcie maski (chyba, że przesadzimy z
pudrem). Doskonale dopasowuje się do skóry. Jeśli chodzi o krycie to muszę
przyznać, że daje sobie radę z przebarwieniami, cieniami i niewielkimi
krostami. Po aplikacji skóra wygląda na promienną i brak jej oznak zmęczenia. Nie
wiem jak radzi sobie ze suchymi skórkami, bo u mnie takie (na razie) nie
występują.
TRWAŁOŚĆ
Podkład Loreal True Match wytrzymuje spokojnie do 8 godzin. Jeśli
nałożymy pod niego bazę, wytrzyma nawet i dłużej. Nie spływa oraz nie warzy się
na skórze.
KOLORY
Tutaj marka dała nam duże pole wyboru. W swojej ofercie posiada aż 11
kolorków, tak więc myślę, że spokojnie każdy wybierze coś dla siebie. Ja postawiłam
na ROSE BEIGE C3R3 - odcień chłodny, który nadaje się do jasnej karnacji. U
mnie wpasował się rewelacyjnie. Kolor po kilku godzinach delikatnie ciemnieje,
ale nie jest to szczególnie widoczne.
Kiedyś na Instagramie zadałam pytanie: „Kto zgadnie, który z tych
kosmetyków to mój ulubieniec?”. Znacie już odpowiedź? Oczywiście, że podkład
Loreal True Match! Korektor INGRID ma niestety kilka minusów.
Napiszcie w komentarzach czy znacie te kosmetyki i jak się u Was
sprawdzały.
Zobaczcie również:
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz