Jak sobie radzę z sezonowym wypadaniem włosów?
Kiedy borykałam się z nadmiernym wypadaniem włosów nie mogłam mówić o
czymś takim jak sezonowe wypadanie włosów. Włosy wypadały mi codziennie, bez
względu na godzinę, pogodę czy porę roku. Kiedy zwalczyłam ten problem i odetchnęłam
z ulgą, pojawiło się u mnie właśnie sezonowe wypadanie. Pierwszy raz, tak
naprawdę, doświadczyłam tego na początku września tego roku. Byłam przerażona,
martwiłam się, że ten straszny problem znów do mnie wrócił. Okazało się jednak,
że w tym okresie nie tylko ja miałam problem. Niestety wielu osobom, w miesiącach wrzesień, październik, listopad, wypadają włosy. Dzieje się to za sprawą „przesilenia
jesienno-zimowego”. Organizm wówczas domaga się naszej szczególnej uwagi! I
tutaj polecam zmianę diety z małowartościowej na taką, która dostarczy nam dużą
ilość witamin. Nie zapominajmy, że również jesienią i zimą należy spożywać
odpowiednią ilość owoców i warzyw!
Jak sobie radzę z sezonowym wypadaniem włosów?
Oczywiście, nie jesteśmy dziećmi i staramy się dobrze odżywiać, no więc co jeszcze możemy zrobić, aby wstrzymać sezonowe wypadanie włosów! Dziś przedstawię Wam moją prawie dwumiesięczną kurację, która działa!
Oprócz odpowiedniego odżywiania polecam stosowanie suplementów i
spożywanie witamin w postaci tabletek. Wiadomo, to nie to samo co owoce i
warzywa, jednak nie zawsze mamy dostęp do świeżych, niepryskanych produktów,
warto wtedy podratować się suplementami.
Ja w swojej kuracji stosuję cynk oraz Falvit (zestaw witamin i
składników mineralnych takich jak: żelazo, biotyna, kwas foliowy, witamina C, E
itp.), który polecił lekarz mojej siostrze :).
Ponadto regularnie spożywam biotynę, która ma dobry wpływ na kondycję naszych
włosów.
Zadbaj o włosy od zewnątrz!!!
Kiedyś już wspominałam, że regularnie stosuje wcierki do włosów oraz
różnego rodzaju serum, których zadaniem jest nie tylko zatrzymanie wypadania
włosów, ale i pobudzenie cebulek do wzrostu. Kilka tygodni temu zdecydowałam
się na całkiem nową jak dla mnie kurację Trychoxin. Pewnie część z Was już ją
zna, bo spotkałam kilka wpisów na jej temat. Dużo osób wychwalało te produkty,
więc stwierdziłam, że warto spróbować
Kuracja składa się z szamponu oraz 12 ampułek. Preparaty te mają 3
fazy działania:
- Zapobieganie nadmiernemu wypadaniu włosów,
- Wspomaganie włosów do odrostu,
- Wzmocnienia zakotwiczenia włosów.
Szampon mieście się w 250 ml, plastikowej butelce, do której dołączona
jest wygodna w użytkowaniu pompka. W środku opakowania znajdziemy
przeźroczysty, gęsty, ale bardzo wydajny płyn (produkt spokojnie wystarcza na 2
miesiące przy częstym myciu). Zapach szamponu jest bardzo delikatny i szybko
się ulatnia. Produkt, mimo iż nie zawiera SLS, SLES, parabenów i silikonu,
doskonale się pieni tym samym dobrze oczyszczając skórę głowy i włosy.
Działanie szamponu oparte jest na takich składnikach jak: kwas
oleanolowy (zapobiega nadmiernemu wypadaniu włosów), Apigenina (zwiększa
mikrokrążenie w skórze głowy) czy Arginina (odżywia włosy).
Sposób użycia: szampon nakładamy na mokre włosy i doprowadzamy do
spienienia. W celu zwiększenia działania warto pozostawić go na głowie przez
1-2 minuty. Całość standardowo spłukujemy.
Tak jak wspomniałam wcześniej, w skład kuracji wchodzi 12 ampułek,
które mają wystarczyć na 24 aplikacje. Szczerze - jedna ampułka ma tak dużo
płynu, że mi wystarcza na 3 aplikacje co razem daje 36 użyć. Płyn mieści się w
szklanych, 9 ml buteleczkach, które mają bardzo wygodny dozownik do
spryskiwania skóry głowy. Całość dodatkowo zapakowana jest w kartonik, na
którym znajdziemy wszystkie potrzebne informacje. Płyn ten jest bardzo rzadki i
często ocieka na twarz, ale ja mam na to sposób - po każdym pstryknięciu wykonuję
delikatny masaż. Dzięki temu całe serum wchłania się w skórę. Najwięcej
produktu aplikuję na czubku głowy oraz w okolicach zakoli, czyli tam, gdzie mam
największy problem z przerzedzającymi się włosami. Po aplikacji wykonujemy ponownie
delikatny masaż głowy i suszymy włosy jak zwykle. Ampułki można również
stosować na suche włosy, gdyż płyn jest tak delikatny, że nie przetłuszcza ich.
Co dała mi kuracja?
Po kilku tygodniach stosowania zarówno suplementów, jak i kuracji Trychoxin zauważyłam, że wypadanie włosów zmniejszyło się przynajmniej o 70%.
Póki co mam jeszcze problem podczas ich mycia, ale pracuję również nad tym.
Ponadto mam jeszcze więcej baby hair, niż kiedyś, a włosy od nasady są cięższe
i wyraźniej gęstsze. Oczywiście do upragnionego efektu końcowego jeszcze trochę
brakuje, ale już jest znaczenie lepiej! Zauważyłam również, że włosy lepiej się układają.
Nie wiem czy jest to wynik kuracji, ale bardzo mnie to cieszy.
Ogólnie kurację uważam za udaną i godną polecenia. Oczywiście nadal
zamierzam stosować różne wcierki i suplementy. W końcu szara, przygnębiająca
jesień jeszcze się nie skończyła, a ja nie zamierzam się dać zaskoczyć!
Uwaga! To, że kuracja pomaga mi nie znaczy, że pomoże Tobie. W
przypadku nadmiernego wypadania włosów polecam udać się na konsultację lekarską
i zrobić przynajmniej podstawowe badania. Czasem w naszym organizmie może
brakować zwykłego żelaza.
Dajcie znać jak Wy sobie radzicie z sezonowym wypadaniem włosów!
Zobaczcie również:
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz