BALANCE T-zone – Floslek cera mieszana, jak sobie radzić?
BALANCE T-zone – Floslek cera mieszana, jak sobie radzić?
Do strefy T należy czoło, nos, a także broda. W tych częściach twarzy osoby ze skórą mieszaną mogą zauważyć wyraźne przetłuszczanie się, czyli nieestetyczną, świecącą się warstwę, która najczęściej uwydatnia się po całym dniu chodzenia w makijażu. Jest to efekt wydzielania nadmiernej ilości sebum przez gruczoły łojowe. No więc jak sobie radzić z taką skórą?
Przy skórze mieszanej codzienna
pielęgnacja wymaga stosowania kosmetyków z różnych grup. Miejsca suche, należy pielęgnować inaczej niż te przetłuszczające się,
co wiąże się z większymi wydatkami. Można jednak zaopatrzyć się w produkty,
których zadaniem jest normalizowanie, czyli przywracanie równowagi pomiędzy
częścią przesuszonej skóry i przetłuszczającej się. Właśnie na tym skupię dziś
swoją i Waszą uwagę.
Kosmetyki normalizujące to rzadcy
goście w mojej łazience. Nie dlatego, że ich nie lubię, ale dlatego, że nie do
końca wierzyłam w ich działanie. Zdecydowanie bardziej wolałam aplikować na
policzki inny krem, a na strefę T inny. Moje podejście zmieniło się dzięki marce Floslek. Od razu mówię, że wśród
kosmetyków, które Wam dzisiaj pokażę mam swojego faworyta, a więc będę go wychwalała!
Marka Floslek posiada w swojej ofercie produkty do pielęgnacji skóry
delikatnej i wrażliwej. Jedną z serii produktów jakie Wam dzisiaj pokażę
jest BALANCE T-zone. To kosmetyki
przeznaczone do skóry mieszanej. Ich zadaniem
jest przywrócenie równowagi skórze, redukcja sebum, oczyszczenie, a co za tym
idzie zmniejszenie porów. Jak jest?
Kremy mieszczą się w 50 ml tubkach z dziubkiem, który ułatwia aplikację.
Dodatkowo zapakowane są w kartonikach, na których znajdziemy wszystkie
informacje potrzebne do aplikacji: skład, przeznaczenie, sposób użycia. Szata graficzna kosmetyków jest elegancka,
utrzymana w tonacji miętowej. Opakowanie produktu jest solidne i nie wygina się
we wszystkie strony. Wydajność kremów jest na duży plus, to za sprawą lekkiej i kremowej konsystencji. Wystarczy
mała ilość produktu, aby z łatwością nałożyć krem na twarz i dekolt. Zapach obu
produktów jest delikatnym, nie gryzie w nos.
Działanie kremu normalizującego Floslek polega pielęgnacji suchej jak i
tłustej skóry. Po aplikacji wyraźnie można zauważyć, że skóra fajnie jest
zmatowiona, a wszystkie świecące partie
znikają. Krem bardzo szybko się wchłania, a więc jest idealny pod makijaż –
nie roluje go. Jak dla mnie bardzo fajnie wykonuje swoje działanie i jest z
niego zadowolona.
Krem korygujący z kwasami AHA iPHA, cena 30 zł
Kremy z kwasami to dla mnie trochę
abstrakcja, ale wiedziałam wcześniej, że wiele dziewczyn sobie je chwali, a
więc i ja postanowiłam wypróbować. Na ta chwilę się nie zawiodłam. Krem korygujący z kwasami AHA i PHA Floslek
fajnie nawilża, wygładza skórę.Dzięki czemu po przebudzeniu twarz nie jest szara, a promienna – uwielbiam to
uczucie, a nie wszystkie kremy tak działają.
Oba produkty podobnie jak w
przypadku kremów mają miętową szatę graficzną. Mieszczą się natomiast w nieco
większych tubach, bo 125 ml. Zarówno peeling jak i glinka zamykają się na
zatrzask, a więc spokojnie można je wkładać do walizki i zabierać w podróż, bo
nic się nie wyleje. Jest jeden minus produktów – nie podoba mi się zapach,
według mnie jest po prostu dziwny.
Mój zdecydowany faworyt, jestem w
nim zakochana, według mnie działa cuda.
Peeling Gommage zupełnie różni się od standardowych peelingów z drobinkami.
Ma przeźroczystą, żelową formułę bez
żadnych grudek. Tak więc w przypadku tego peelingu oczyszczanie odbywa się za
pomocą zawartych w składzie kwasów z owoców,
a więc podobnie jak w przypadku peelingów enzymatycznych. Zaskoczyło mnie to,
że peeling zachowuje się jak gumka do
mazania, a więc ściera stary naskórek co jest widoczne nawet na dłoniach. Kosmetyk
należy stosować przez 7 dni codziennie, później 2-3 razy w tygodniu. Regularnie
stosowany zmniejsza widoczność porów i poprawia kondycję cery. Po aplikacji skóra jest delikatna, wygładzona i
promienna. Podczas nakładania kosmetyku należy jednak uważać, aby nie
dostał się on do ust, a nawet na wargi gdyż powoduje uczucie zdrętwienia,
niestety zapach też pozostawia wiele do życzenia. Niemiej jednak dla mnie jest
to produkty na pięć z plusem i serdecznie go polecam! Zobaczycie ile martwego
naskórka macie na swojej buźce.
Glinkę można stosować na dwa
sposoby. Pierwszy: należy wmasować produkt w zwilżoną skórę i dokładnie spłukać
wodę. Drugi: nałożyć na suchą skórę i poczekać, aż zastygnie (około 15 minut) i
zmyć wodą. Glinkę można aplikować dwa razy dziennie - ja stosuję wieczorem i mi
to w zupełności wystarcza. Kosmetyk uwielbiam nakładać jako produkt do mycia
twarzy. Po aplikacji skóra jest
wygładzona i dobrze oczyszczona. Konsystencja
produkt jest dość rzadka, można powiedzieć, że kremowa. Kolor
brązowo-pomarańczowy, a zapach podobnie jak w przypadku peelingu dla mnie
średnio przyjemny (po prostu nie przepadam za zapachem glinek). Z chęcią jednak
po nią sięgam bo fajnie wyrównuje koloryt mojej skóry.
Cała seria kosmetyków BALANCE T-zone – Floslek może być aplikowana na
skórę w każdym wieku. Dobrze radzi sobie ze skórą mieszaną, myślę też, że
peeling oraz glinka fajnie sprawdziłyby się również na skóry tłustej. Ogólnie
produkty mają ode mnie duży plus, na pewno będę po nie sięgać i polecać.
Dajcie znać czy znacie markę Floslek i czy miałyście do czynienia z
serią BALANCE T-zone.
Do następnego!
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz