Majówka na Fuerteventurze, czyli Wyspy Kanaryjskie w maju
Dlaczego
tak się dzieje, że przyjemne chwile mijają dwa razy szybciej? Nasza majówka
zaczęła się trochę później i trwała cały tydzień, jednak ja czuję jakbym
spędziłam na Fuerteventurze tylko 3 dni. Tak szybko zleciało, że nawet nie
zdążyłam się nacieszyć. Trzymam się jednak myśli, że przed nami kolejne piękne
chwile, a więc pozostaje mi jedynie odliczanie do kolejnego urlopu.
Majówka na Fuerteventurze, czyli Wyspy Kanaryjskie w maju
Wiem, że dużo osób czekało na relację z naszego majówkowego wyjazdu na Fuerteventure. Wiem też, że jesteście ciekawi jak sprawdził się hotel, jaka była pogoda i czy warto jechać na Kanary właśnie w maju. Dlatego dzisiaj postaram się odpowiedzieć na wszystkie te pytania. Szykujcie się na dużo czytania i dużą ilość zdjęć. Zapraszam!Cel podróży
Nasz
tegoroczny wyjazd zaczęliśmy planować już po powrocie z Pragi, czyli w marcu.
Nie do końca mieliśmy określony cel. Mojemu mężowi marzył się wyjazd do
Zjednoczonych Emiratów Arabskich lub Omanu, a mi ciągle Meksyk. Wysypy
Kanaryjskie gdzieś tam się nam przewijały, ale nie był to cel, który chcieliśmy
wybrać w tym roku - tym bardziej, że nie tak dawno byliśmy na Majorce. Okazało
się jednak, że wyjazd do naszych wymarzonych krajów odpada latem z powodu
bardzo wysokich temperatur, dlatego Meksyk czy Oman zeszły na dalszy plan.
Wakacje planowaliśmy sobie na czerwiec-lipiec, jednak po wizycie w biurze
podróży całkiem się to zmieniło. Korzystna oferta wygrała z naszymi
przekonaniami, a gdy usłyszałam, że już w maju mogę wypocząć prawie
podskoczyłam z radości :).
Dlaczego Fuerteventura?
Jedną
z bardziej popularnych Wysp Kanaryjskich jest Teneryfa, przez to przynajmniej
ja, w ogóle nie brałam jej pod uwagę. Może to trochę głupie, ale kolejna z wysp
- Gran Canaria, kojarzy mi się z serialem "Pamiętniki z wakacji", a
to skutecznie odbiera mi chęć wyjazdu tam - przynajmniej w najbliższych latach.
Tak więc, z proponowanych przez biuro podróży wysp, została nam Fuerteventura i
Lanzatore i właśnie ta druga była naszym miejscem docelowym. Co się jednak
stało? Przeważyła zapewne wizyta w biurze podróży, korzystna oferta hotelu i
rozległe plaże na Fuerteventurze, których na sąsiedniej wyspie podobno jest
niewiele. Była oczywiście możliwość wyjazdu na Lanzarote podczas wycieczki
dodatkowej, ale uznaliśmy, że skoro wyspa jest tak piękna jak wszyscy mówią, to
warto tam będzie spędzić cały tydzień, a nie jeden dzień. Tak więc Lanzarote
zostawiliśmy na przyszłość, jako kolejny punkt naszego tournee po hiszpańskich
wyspach (druga już zaliczona) i skupiliśmy się na Fuerteventurze.
Jak długo trwa lot na Fuerteventure?
O
tym muszę napisać, bo nie wszyscy to sprawdzają, tym razem i my tego nie
zrobiliśmy. Przez większość czasu, zmyleni kartką z biura podróży byliśmy
przekonani, że lot będzie trwał 4 godziny 15 minut. Do czasu gdy pilot nie
powiedział 5 godzin 15 minut. Wszystko związane jest ze zmianą strefy czasowej.
To był mój jedyny kryzys podczas wyjazdu. Strasznie się nudzę podczas lotu i
nawet najlepsza książka nie potrafi mnie wciągnąć. Lot powrotny, nie wiem jakim
cudem, jednak miał być krótszy. Pilot informował, że wylądujemy w Katowicach
godzinę wcześniej niż planowano, ale lecieliśmy dokładnie tyle samo co
wcześniej.
Tutaj
całkowicie zdaliśmy się na Panią z biura podróży. W zasadzie poleciłam nam ona
dwa hotele, a my tylko zdecydowaliśmy, który będzie nam bardziej odpowiadał.
Wybieraliśmy pomiędzy R2 Paraja Beach, a Monica Beach - wybór padł na ten
pierwszy i wcale tego nie żałujemy.
Czterogwiazdkowy
hotel R2 Paraja Beach mieści się w niewielkiej miejscowości Costa Calma, przy
niskiej skarpie z widokiem na Ocean Atlantycki i pustynno-skaliste otoczenie. W
pobliżu można znaleźć sklepy, bary, przystanek autobusowy i zielone tereny z
palmami, gdzie można zrobić kilka fajnych zdjęć. Sam hotel jest duży i
przestronny, jednak widać, że ma już za sobą kilka lat. Dodatkowo, w hotelu
jest odwrócona numeracja - na samym dole mamy piętro 9, a na górze 1. To
oczywiście spowodowało nasze zgubienie się w nim "na dzień dobry"
podczas dojścia do pokoju. Jednak później już nie mięliśmy problemów. W środku
znajdziemy eleganckie i przestronne lobby, całodobową recepcję, restaurację
główną, bar, salę teatralną z dodatkowym barem, bibliotekę, stoły bilardowe,
przechowalnię bagażu i 2 sale konferencyjne (mam nadzieję, że niczego nie
pominęłam).
Pasjonaci
zielonych terenów będą zachwyceni. Otoczenie hotelu to piękny ogród, który
codziennie zachwyca przeróżnymi roślinami oraz trzy baseny z widokiem na ocean
- można tam zrobić przepiękne zdjęcia wśród palm i kaktusów. Na terenie hotelu
znajdziemy również kilka sklepów, bar przy basenie i piękny taras z ławkami.
Dodatkowo, osoby uprawiające sport mogą skorzystać z kortu tenisowego, boiska
czy siłowni. Ogólnie otoczenie zrobiło na mnie niesamowite wrażenie (co widać
po zdjęciach).
Nie
wiem od czego to zależy, ale większość Polaków otrzymało pokój na najniższych
piętrach, a więc o widoku na ocean można było pomarzyć. Z drugiej strony,
dzięki temu mieliśmy blisko do basenów, na ogród czy do restauracji. Nie
ukrywam jednak, że wolałabym pokój przynajmniej dwa piętra wyżej, ale chyba nie
można mieć wszystkiego. Same pokoje niczym nie różniły się od tych ze zdjęć -
czyste i przestronne. Łazienki w dobrym stanie, ale chyba fachowcy od
wykończeniówki trochę ślepi (sama bym to lepiej zrobiła). Ogólnie pokoje na
plus, oczywiście codziennie sprzątane, jednak room service za każdym razem
próbował wymusić napiwek, co mi się nie spodobało.
Posiłki
Standardowo,
jeżeli wybieramy się na wypoczynek to bierzemy opcję all inclusive, która jest
mega wygodna. Posiłki serwowane były w formie bufetu w przestronnej
restauracji. Niestety, choć wszyscy chwalili duży wybór, my mięliśmy trudność,
żeby znaleźć coś dla siebie. Nawet warzywa były jakieś takie bez smaku.
Oczywiście nie można tylko narzekać, bo kilka razy podawane mięsa czy potrawy
były naprawdę dobre. Ogromnym plusem był duży wybór serów (również
kozich) i bardzo dobry pasztet. Jednak faktem jest, że drugi rok z rzędu
odpoczywaliśmy w Hiszpanii i drugi raz posiłki nie do końca nam pasowały.
Wieczorne imprezy
Codziennie
wieczorem w barze lobby i na dużej sali teatralnej odbywały się rożnego rodzaju
imprezy. Były pokazy magiczne, cyrkowe i nocne dyskoteki. Z całą pewnością
atrakcji nie brakowało, co widać było na moim Instastory.
Jak dla mnie Hotel R2 Paraja Beach jest godny polecenia z całą pewnością wybrałabym go ponownie. Świetna lokalizacja, ładne tereny i miła obsługa.
Jak dla mnie Hotel R2 Paraja Beach jest godny polecenia z całą pewnością wybrałabym go ponownie. Świetna lokalizacja, ładne tereny i miła obsługa.
WYSPA
Po
wylądowaniu na lotnisku byłam mega zaskoczona. Dookoła można zobaczyć pustynne
tereny i dużą ilość skał powulkanicznych. Tereny zielone występują bardzo
rzadko. Tym bardziej dziwi fakt, że na wyspie jest więcej kóz niż ludzi (nie
wiem czym się one żywią). Jeśli chodzi o krajobraz to Fuerteventura ogromnie
różni się od Majorki. To zupełnie inne tereny i widoki. Jednakże obie wyspy
mają swój urok. Fuerteventura zauroczyła mnie górami i krętymi drogami (zawsze
chciałam się po takich drogach przejechać i kolejne marzenie spełnione).
Dodatkowo ocean jest niezwykle piękny i czysty, a woda aż razi błękitnym
kolorem.
Jak
już wspomniałam - udało nam się! Pierwszy raz w życiu mogłam podziwiać kręte
drogi, a więc odpowiedź na pytanie jest prosta. Zdecydowanie warto wynająć
samochód, tym bardziej, że wbrew pozorom nie jest to wcale trudne i
drogie.
Samochód
zarezerwowaliśmy sobie już w Polsce, przez stronę internetową. Wybraliśmy
małego kabrioleta, jednak po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie jest on
dostępny. Zamiast niego, w tej samej cenie, dostaliśmy Seata Ateca - dużego
suva, który idealnie sprawdził się w drodze. W naszym przypadku, cena wynajmu
to 39 Euro plus kaucja za paliwo w samochodzie, która jest zwracana, po oddaniu
pojazdu z takim samym stanem paliwa w baku. W sumie, cały koszt wynajmu wyniósł
nas niewiele ponad 50 euro (samochód + benzyna). Jest to całkiem niedrogo.
Oczywiście można wynająć mniejsze auto i zapłacić jeszcze mniej, wybór był
naprawdę spory. Samochód wynajęliśmy w firmie Cabrera Medina, a zamówienie
obsługiwała firma CiCar. Oczywiście na wyspie można znaleźć wiele innych
wypożyczalni.
Dzięki temu, że wynajęliśmy sobie samochód mogliśmy zwiedzić praktycznie pół wyspy. Zaczęliśmy od miejscowości Pajara. Jest to niewielkie miasteczko gdzie znajdują się sklepy, restauracje i prawdopodobnie mieści się tam piękny, barokowy kościół z azteckimi motywami, jednak nie udało nam się go zobaczyć.
Następnym naszym celem była plaża Ajuy, gdzie ze skał zobaczymy cudowne widoki na ocean, przepiękny czarny piasek, jaskinie oraz usłyszymy szum fal obijających się o skały.
Po cudownych widokach w Ajuy, wybraliśmy się do niezwykle pięknego miasteczka Betanncuria, które bardzo mnie urzekło. Dodatkowo mieliśmy możliwość sprawdzenia jak jeździ się po bardzo wąskich i krętych drogach. Widoki są niesamowite!
Co udało nam się zobaczyć?
PARAJA
AJUY
KRĘTYMI DROGAMI DO BETANCURIA
BETANCURIA
MIRADOR GUISE Y AYOSE
Po drugiej stronie wyspy odwiedziliśmy miejscowość Gran Tarajal gdzie pospacerowaliśmy po czarnym piasku.
Na koniec zostawiliśmy sobie Morro Jable oraz prawdopodobnie najpiękniejszą plażę świata Sotavento - faktycznie robi wrażenie. Udało nam się też, że ta plaża znajdowała się niedaleko naszego hotelu - 30 minut i byliśmy na miejscu.
MORRO JABLE
PLAŻA SOTAVENTO
Przyznam
Wam, że na początku byłam załamana. Duże zachmurzenie, mało słońca i ciągły
wiatr. Jednak pogoda na wyspach jest zmienna i szybko pojawiło się słońce tak
mocne, że trzeba było się przed nim chować. Takie słoneczko utrzymywało się już
do końca. Niestety nie zabrakło silnego wiatr, który wiał z prędkością 30-40
km/h. Coś niesamowitego i na dłuższą metę niezwykle męczącego. Jeśli się tam
wybieracie trzymajcie mocno kapelusze i przygotujcie się na peeling piaskowy
podczas przebywania na plaży :)
Uważam, że Fuerteventura to wyspa, na którą koniecznie trzeba się wybrać, a można to zrobić w zasadzie w każdej porze roku. Popatrzcie sobie jedynie wcześniej kiedy najmocniej wieje (oczywiście w maju :). My sprawdziliśmy to dopiero po fakcie, ale i tak było pięknie i bardzo bardzo fajnie.
Mam
nadzieję, że wyczerpałam temat naszej majówki. Jeśli chcecie się coś jeszcze
dowiedzieć śmiało pytajcie w komentarzach, z chęcią odpowiem.
Zobacz też:
Do
następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz