Efekty mezoterapii igłowej skóry głowy i wizyta u trychologa
Pamiętacie mój majowy wpis, w
którym opowiadałam o tym czym jest
meoteriapia igłowa skóry głowy, jak się do niej przygotować, ile kosztuje i
dlaczego się na nią zdecydowałam? Jeśli nie to szybciutko nadróbcie, bo
dzisiaj przychodzę do Was z pierwszymi efektami!
Efekty mezoterapii igłowej skóry głowy i wizyta u trychologa
Jak już wiecie z poprzedniego
wpisu na wyniki mezoterapii możemy czekać od 3 miesięcy, nawet do pół roku. U
mnie było nieco inaczej, gdyż jedyną zaletą moich włosów jest to, że bardzo
szybko rosną, a więc efekty pojawiły się znacznie wcześniej. Choć nie będę
ukrywać, że niecierpliwie czekałam na wizytę u trychologa, która miała
potwierdzić to co sama zauważałam. Na szczęście czas zleciał mi jak szalony,
nawet się nie obejrzałam i 4 miesiące później siedziałam na krześle u
trychologa.
Jak przebiegła moja wizyta kontrolna u trychologa?
Z racji iż sam zabieg nie należał do przyjemnych i najtańszych
oczekiwałam po nim wiele, choć szansa, że efekty będą mnie zadawalać to 50/50.
Tak więc jak się możecie domyślać, w dniu wizyty towarzyszyło mi uczucie stresu
i niepewności…
Sama wizyta oraz badanie trychologiczne przebiegło bardzo szybko i
sprawnie. Co ważne, tym razem nic a nic nie bolało. Trycholog zadał mi kilka
pytań, kamerką sprawdził stan mojej skóry i przekazał dobre wieści. Na mojej
głowie zaczęły wyrastać nowe włoski w miejscach, których ich brakowało, a pustych
placków zostało bardzo mało. Co prawda włoski nie są jeszcze mocne, ale
będziemy działać dalej! Najważniejsze, że na mojej głowie pojawiło się mnóstwo "baby hair".
Aktualnie plan jest taki: zamierzam poddać się kolejnym 4 zabiegom, by
wzmocnić słabe włoski i uzyskać jeszcze lepsze rezultaty!
Czy warto było udać się na zabieg mezoterapii igłowej skóry głowy?
Faktycznie, sporo się wycierpiałam, ale nie żałuję tego, ani wydanych
pieniędzy. Teraz wiem jedno – nigdy nie należy się poddawać! Nawet w tych
najtrudniejszych i najbardziej przykrych okolicznościach. W końcu nie ma
sytuacji bez wyjścia, o czym przekonałam się na własnej skórze.
Przyznam szczerze, że w niektórych momentach wątpiłam, chciałam olać
temat, ale po namowach męża i rodziców, zaczęłam działać. Teraz tylko mogę im
podziękować, że dali mi przysłowiowego kopa. Wiem, że przede mną jeszcze dość
długa droga do idealnych włosów, ale walczę dalej.
Tak więc jeśli ktoś zapyta, czy warto było
wydać 1400 zł i zaciskać co miesiąc zęby,
odpowiadam - w 100% warto!
Poniżej
możecie zobaczyć post, w którym opisuję o co chodzi z tą mezoterapią:
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz