Pełny makijaż w każdej sytuacji, czyli kiedy wypada się malować, a kiedy nie?


W ostatnim poście wdałam się w małą dyskusję na temat wykonania pełnego makijażu w góry. Podsunęło mi to pomysł stworzenia o tym postu. Z chęcią z Wami "podyskutuję" o tym kiedy wypada się malować a kiedy nie.

Jeśli chodzi o mnie, makijaż wykonuję codziennie, nie ważne czy idę do pracy, czy mam wolny dzień. Dla mnie to taki rytuał, który towarzyszy mi każdego ranka od kilku lat. Oczywiście robię sobie tak zwane "dni wewnętrzne", czyli dni bez używania kosmetyków kolorowych -  z reguły jest to sobota lub jakiś inny wolny dzień. Nie lubię jednak wychodzić z domu bez delikatnego make-upu, chociażby nałożonego tuszu na rzęsy, bądź różu. Jest to przede wszystkim kwestia przyzwyczajenia, ale również tego, że moje "oczy pandy" nie pozwalają mi czuć się komfortowo.

Z makijażu rezygnuję w przypadku wyjścia na basen. Niektóre kobiety nawet wtedy są wymalowane, jednak ja uwielbiam pływać, nurkować i wygłupiać się w wodzie, a żaden makijaż tego nie wytrzyma. Wychodząc na plażę również się nie maluję. Lubię się opalać, więc po co zakrywać twarz? Jednak w innych sytuacjach makijaż to dla mnie podstawa dobrego samopoczucia. Nawet w przypadku wyjścia w góry, gdzie można się dość mocno zmęczyć. Nie mówię tu o nakładaniu warstwy tapety, bo tego nigdy nie robię, ale o delikatnym makijażu, czyli nałożeniu pudru, różu i wytuszowaniu rzęs. Wyjazd do Krynicy czy Szczawnicy i wyjście na jedną z małych górek, nie traktuję jako wyczyn, więc bez problemu maluję wtedy pełny makijaż. Zwłaszcza, gdy jadę w celach wypoczynkowych. Staram się jednak nie przesadzać. Wszystko jest dobre, ale z umiarem. 

Oczywiście, każdy może mieć inny punkt widzenia i inaczej odnieść się do takiej sytuacji. Dlatego z chęcią przeczytam Wasze wypowiedzi na ten temat.

Ja mogę polecić jeszcze kosmetyk, który w takich przypadkach sprawdzi się fantastycznie. Jest delikatny, nie obciąża skóry i przy tym daje efekt jedwabiście gładkiej cery, mowa tu oczywiście o podkładzie mineralnym Lily Lolo. Moim codziennym "przyjacielu" od makijażu. Stosuje go już kolejny miesiąc, codziennie i mogę śmiało stwierdzić, że idealnie sprawdza się do pracy lub na wycieczkę. Utrzymuje się na twarzy przed cały dzień, nie roluje się, ani nie spływa. Jak dla mnie to podkład na piątkę z plusem.
Jestem ciekawa czy macie taki kosmetyk, w którym czujecie się komfortowo i macie pewność, że nie spłynie Wam po policzkach! Dajcie znać. 

Do następnego! 

Komentarze

INSTAGRAM @dyedblonde